Geoblog.pl    lucyfair    Podróże    Jordania/Izrael    twierdza w Al Karak, nocleg u Hasana i kąpiel w Morzu Martwym
Zwiń mapę
2013
26
gru

twierdza w Al Karak, nocleg u Hasana i kąpiel w Morzu Martwym

 
Jordania
Jordania, Karak
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2910 km
 
Moja determinacja by zobaczyć zamek w Karak była duża, szczególnie po tym jak zobaczyłem gdzieś zdjęcia. Z Petry wyruszamy autobusem jednak nie do Karak a jedynie do Al Katrana mniej więcej kilkanaście kilometrów przed Karak - bilety 5 jod/os. W oczekiwaniu aż znajdą się pasażerowie zostajemy poczęstowani przez kierowcę busa herbatą i chlebem. Ot taki miły bezinteresowny gest.
Kierowca wyrzuca nas na środku autostrady przy zjeździe z Desert Highway na Karak. Szybko łapiemy stopa do miasta, następnie kolejnego (tym razem za 2 jod o czym poinformowano nas zawczasu) pod bramę zamku, który położony jest na potężnym wzgórzu. Kierowca nie miał wydać i ostatecznie bez pytania nas o zgodę zapłacił za nas jakiś naganiacz hotelowy. Po opuszczeniu auta twierdził, że jesteśmy mu dłużni 3 jod i rozliczamy się po zwiedzaniu....nie było tak łatwo ale zapłaciliśmy my zgodnie z naszą umową z kierowcą czyli 2 jod. Jeśli nawet zapłacił za nas więcej jego ryzyko, nikt nas o zgodę nie pytał.

Zamek a szczególnie jego położenie robi na nas wielkie wrażenie. Widok zapiera dech w piersi. Patrząc na pozostałości można tylko wyobrażać sobie budowle z czasów świetności.
Po obejrzeniu zamku udaliśmy się na przystanek autobusowy. Niestety nie jechał żaden do miejscowości turystycznych nad Morzem Martwym a jedynie do miejscowości Mezra. Trasa wiedzie przez bardzo surowy teren, który jednak prezentuje się bardzo okazale, kończy się zjazdem serpentynami w okolice morza.
Busa powoli opuszczały kolejne osoby, w końcu zostajemy my, dwóch młodych osobników i mężczyzna, który proponuje nam pomoc. Robi się już niestety późno. W Mezraa opuszczamy busa, który skończył tam zresztą trasę. Mówimy mężczyźnie, że chcemy nad Morze Martwe. Złapał więc busa, do którego wsiadł z nami i który po przejechaniu kilkuset metrów skręcił w lewo w szutrową drogę. Okazało się, że nasz nowy znajomy kilkaset metrów od brzegu Morza Martwego ma uprawę pomidorów, fasoli, bakłażana i papryki. Na plantacji do mały domek, w którym po obejrzeniu upraw zapewne pracownik zrobił nam herbatę. Robi się coraz później, przyjeżdżają jacyś dwaj znajomi, po angielsku jako tako mówi tylko nasz kolega z busa. Próbują uczyć nas arabskiego.
Jest miło jednak powoli zaczyna zapadać zmrok. Dostajemy propozycję noclegu u Pana z busa Hasana....zgadzamy się, nutę mamy zresztą za bardzo innego wyjścia. Chociaż faktem jest, że znajdujemy się ośrodku plantacji pomidorów nad Morzem Martwym z czterema Arabami, kilkaset przynajmniej metrów od najbliższych domów. Ostatecznie po sałatce nad brzeg morza udajemy się do domu Hasana. Jest już całkiem ciemno.


W domu u Hasana liczna rodzina już na nas czeka. Jest Żona, 4 synów i córka to oczywiścienutę wszyscy gdyż część już poślubiona i poza domem. Najmłodszy syn ma 4 lata nazwaliśmy go Rambo bo uprawiał karate cały wieczór jak nakręcony, energii na miesiąc. Była kolacja i różne występy dzieciaków. Później nocleg, ja z Hasanem i dwoma synami w pokoju, Kina w pokoju z żoną i Rambo. Rano śniadanie, pożegnanie i wyjazd ciężarówka z pomidorami w stronę Ammanu. Były też prezenty od małżonki dla Kiny i prowiant na drogę.
Z Hasanem rozstajemy się w okolicy plaż nad Morzem Martwym. Dojeżdżamy tam stopem. Plaża publiczna droga - 11 jod/os za samo wejście. Kąpiel w jeziorze położonym w najniższym miejscu na ziemi jest bardzo przyjemna.

Po zjedzeniu kilku BANDURA (pomidor) jedziemy stopem z Muhammadem do Ammanu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (1)
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 4.5% świata (9 państw)
Zasoby: 29 wpisów29 2 komentarze2 11 zdjęć11 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
05.10.2013 - 06.10.2013